Patron – Językoznawca wśród ludzi i dla ludzi

Językoznawca wśród ludzi i dla ludzi

 

Od 1968 roku związany był z poznańskim miesięcznikiem „Nurt”, w którym publikował teksty popularnonaukowe, a dla uczniów szkół ponadpodstawowych proponował nowe spojrzenie na teksty literackie (pisał pod pseudonimem Marcin Moczulski). W latach 2000-2004 współpracował z Akademią Telewizyjną w Warszawie, pisząc teksty dla miesięcznika „Wizja Publiczna” i „Zeszytów Akademii Telewizyjnej”. W poznańskim środowisku akademickim przez wiele lat (do 2021 roku) znany był z cotygodniowych audycji w studenckim radiu „Afera”, gdzie w „Pogotowiu Językowym” rozwiązywał różne zawiłości językowe. W Biuletynie Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu w latach 2013-2016 pisał felietony w dziale „wyBRYK językowy”.

Jako biegły sądowy przygotowywał opinie językowe w sprawach, w których zachowania, wypowiedzi językowe miały istotne znaczenie dla Sądu.

Udzielił wielu wywiadów dla radia, telewizji i w prasie regionalnej, ogólnopolskiej i poza granicami Polski. Wielokrotnie odpowiadał osobom prywatnym i instytucjom na pytania związane z zagadnieniami języka polskiego – był jednoosobowym „Poradnictwem Językowym”.

Uczestniczył w rozlicznych konkursach, przesłuchaniach jako przewodniczący jury. Wielokrotnie brał udział, głosząc wykłady, w zjazdach Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Zapraszany do szkół wielkopolskich, lubuskich dzielił się wiedzą o języku, u sztuce komunikowania się.

W 2018 roku z okazji 50-lecia ukończenia studiów zorganizował zjazd absolwentów roku 1968 i uroczyste odnowienie Absolutorium, podczas którego wspominał:

Jesteśmy pokoleniem tuż powojennym. Rodziliśmy się bowiem krótko przed zakończeniem tej – jak dotąd – najstraszniejszej ze światowych wojen lub nazajutrz po jej zakończeniu. Do szkół poszliśmy na początku lat pięćdziesiątych. W szkołach przeżywaliśmy stalinowskie ostatki i karnawał nowego polskiego ładu, czyli poznański Czerwiec oraz warszawski i budapesztański Październik. Nasze pokolenie fascynuje nie tylko to zmartwychwstanie Związku Harcerstwa Polskiego z lilijką, krzyżem i sprawnościami, ale także ze „Światem Młodych”, w którym Papcio Chmiel w swoim komiksie opowiadał o przygodach Tytusa, Romka i A’Tomka. To w tamtym czasie powiało do nas z Zachodu, dzięki tygodnikowi „Dookoła Świata” i dzięki temu, że w połowie lat pięćdziesiątych Wielki Świat zjechał do nas przy okazji Zlotu Młodzieży.

W latach licealnych przeżywaliśmy pierwsze uniesienia miłosne, słuchaliśmy piosenki o zakochanych, którzy są wśród nas, a naszym przebojem był hymn do lata – Lato, lato, lato czeka z filmowej adaptacji Szatana z siódmej klasy. Przeżywaliśmy naszą piękną, czasem szaloną, młodość w szalonych latach sześćdziesiątych, o których śpiewała nasz rówieśniczka – Urszula Sipińska. Potem były bale maturalne, początek rozstań i powrotów. I wreszcie… poznańska polonistyka…

Byliśmy zahartowani, więc recytowaliśmy, śpiewaliśmy (i snuliśmy się). Oto my oczami Agnieszki Osieckiej:

Między nami po ulicy,

pojedynczo i grupami,

snują się okularnicy ze skryptami.

I z książkami,

notatkami

z papierami, kompleksami.

Itp., itd.,

Itp., itd.,

itd.

 Wymęczeni, wychudzeni,

z dyplomami już w kieszeni,

odpływają pociągami,

potem żenią się z żonami.

Potem wiążą koniec z końcem

za te polskie dwa tysiące

Itp., itd., itd.

Byliśmy egzystencjalistami w czarnych swetrach, którzy musieli czytać J.P. Sartre’a, albo strukturalistami, którzy musieli znać Antropologię strukturalną C. Lévi Straussa, teksty Romana Jacobsona i Jana Mukařovsky’ego.

To była nasza nieokiełznana młodość i nasza poznańska polonistyka i niech nam nikt nie mówi, że wtedy nie było Polski. Mieliśmy znakomitych profesorów i zupełnie nas nie interesowało to, kto – także wśród nas – był Żydem, a kto gojem. I do dzisiaj nas to nie interesuje. Kończyliśmy nasze studia wraz z wybuchem marcowych protestów przeciwko zdjęciu Dziadów

I mamy prawo po pięćdziesięciu latach wołać: Polacy, opamiętajcie się, nie dzielcie nas na prawdziwych i parszywych, na pierwszy i drugi sort, nie wyzywajcie nas od wykształciuchów lub łżeelit.

Dzisiaj wracamy do naszej Alma Mater jako jej wierni wychowankowie, aby zamanifestować, że tu, w tej uczelni stworzono nam warunki do przeżywania naszej radosnej młodości; nie tylko zdobywania wiedzy. Cieszmy się nadal, pókiśmy młodzi duchem. I Wy, wszystkie nasze młodsze Koleżanki i młodsi Koledzy, cieszcie się swoją młodością tak, jak my to potrafiliśmy i – jak widać – potrafimy do dzisiaj. Gaudeamus igitur iuvenes dum sumus

I niech poznańska polonistyka semper sit in flore.